Z małym opóźnieniem :-)
W piątek był trening nieco regeneracyjny – 45km jazdy praktycznie po płaskim. Co prawda średnia wyszła 26 ale tempo było naprawdę luźne. Samopoczucie bardzo dobre, po czwartkowych tempówkach zmęczenie nie bardzo odczuwalne a główny efekt czwartkowej jazdy jest taki, że lepiej jeździ mi się po górę. Może niekoniecznie od strony stricte fizycznej, ale jeśli chodzi o kwestię techniki podjeżdżania nieco się już „odnalazłem”. :-)
Dst:45km
t:1h40'
Sobota, jak zawsze najcięższy i najdłuższy trening. Na Błoniach zebrało się siedem osób, co wcale nie oznacza, że jechaliśmy po zmianach :-]. Dziś było zdecydowanie bardziej żwawo niż tydzień temu pomimo tego, że były i lekkie pagórki i wiatr. Jeździliśmy 3 rundy po 20km każda, do tego 20km dojazdu i tyle samo powrotu. Na niektórych podjazdach trochę już próbowaliśmy się ścigać a także podkręcałem nieco tempo na prostych. Ciekawą obserwacją jest różnica między osobami, które trenują regularnie cały tydzień a tymi, które jeżdżą póki co tylko w weekendy: ci drudzy, będąc „na świeżości” na początku całkiem nieźle się trzymali, jednak z upływem kilometrów coraz łatwiej było uzyskiwać przewagą na podjazdach. Sam też nieco osłabłem w końcówce, ale było to spowodowane bardzo silnym przeciwnym wiatrem na ostatnich kilometrach – w końcu prowadziłem grupę przez 100km, ale prędkość i tak nie spadała poniżej 27km/h. Jestem zadowolony.
Dst:101km
t:3h40'
avs:27,5km/h