Archiwum luty 2004, strona 1


lut 17 2004 Pierwszy sprawdzian - obiektywnie słaby...
Komentarze: 1

Ponieważ powoli zbliża się czas większego urozmaicenia treningów dzisiaj pojechałem sprawdzić dyspozycję na „testowy” podjazd w Czułowie (5,5km, średnie nastromienie 3%, ale z czterema około 7% fragmentami) aby mieć się do czego odnieść za kilka tygodni. Czas jaki udało się osiągnąć nie jest rewelacyjny (13'12” - rekord w bezwietrznych warunkach w środku sezonu to 10'04”), ale w dużej mierze wynik został wypaczony przez silny wiatr wiejący z przeciwnego kierunku. Ogólnie jednak jestem zadowolony, zarówno ze sposobu jazdy jak i tego jak mój organizm zachowywał się w trakcie oraz po sprawdzianie, zwłaszcza, że wnioskując po przełożeniach jak i sposobie jazdy można przypuszczać, że w innych warunkach czas mógłby oscylować w okolicach 11'45"

W sumie wyszło dziś 52km w dwie godziny. Jest ok :-)

Dst:52km
t:2h

mtb : :
lut 15 2004 Żwawsza jazda i krótkie podsumowanie
Komentarze: 0

Nie można powiedzieć, aby pogoda dopisywała, ale jest na tyle ciepło (dziś +3 stopnie), ze bez problemu można spędzać trzy godziny na szosie we w miarę komfortowych warunkach. Dziś przejechaliśmy 70km ze średnią nieco ponad 26km/h w, jak na lokalne podkrakowskie warunki,stosunkowo płaskim terenie. Zasadnicza część treningu była jednak zdecydowanie żwawsza – 60 kilometrów przejechane ze średnią 30km/h – cóż, szybki asfalt i lekki, nieprzeszkadzający wiatr, czyli optymalne warunki do jazdy po szosie :-). Tempo dosyć (jak na rower górski) mocne, ale zdecydowanie nie była to jazda na max. Ogólne wrażenie jest jednak podbudowujące.

Dst:72km
t:1h50'

Dziś 15 lutego, czas na pierwsze krótkie podsumowanie. Nie licząc dwóch jazd w styczniu (łącznie niecałe 100km) treningi rowerowe zacząłem od lutego. W ciągu 15 dni tego miesiąca na rowerze siedziałem 12 razy, w czasie których przejechałem 661km w czasie niecałych 26,5h, czyli średnio dziennie (w dni, w które jeżdżę) wychodzi nieco ponad dwie godziny. Ocenę, czy to dużo, czy mało pozostawiam otwartą – jak dla mnie jest to wystarczająco, co więcej – nieco obawiam się, czy nie jest to zbyt duża praca jak na moje możliwości, czyli krótko rzecz ujmując nieco obawiam się zajeżdżenia. Jednak jak na razie czuję się dobrze, mam ochotę do jazdy a i forma się stabilizuje, więc chyba wszytko jest ok :-)

mtb : :
lut 14 2004 Pantani nie żyje!
Komentarze: 0

W wieku 34 lat zmarł Marco Pantani, zwycięzca Giro d'Italia i Tour de France, znakomity góral. W ostatnim roku Pantani zmagał się z depresją i było proawdopodobnym, że nie wróci już do profesjonalnego uprawiania sportu. Ciało znakomitego kolarza zostało znalezione w apartamencie hotelowym w Rimini.

Więcej informacji na http://www.cyclingnews.com/news.php?id=news/2004/feb04/feb15news1


mtb : :
lut 14 2004 Najdłuższy dotychczas trening
Komentarze: 1

W czwartek było zdecydowanie za zimno (w mieście -7, poza miastem -10 - (-12) ), aby spędzić trochę czasu na szosie a dłuższe bieganie pomiędzy jazda na rowerze też nie wydaje się być dobrym pomysłem. Dlatego też po prostu zrobiłem przymusowy dzień wolnego. Jedyne, co zrobiłem, to rozruszałem nieco górne partie ciała za pomocą kilku prostych ćwiczeń.
W piątek pod wieczór nieco się ociepliło, więc wybrałem się na bardzo spokojną przejażdżkę – około godziny.

Dziś, czyli w sobotę temperatura ustabilizowała się nieco powyżej zera, główne drogi zrobiły się znowu czarne. Nie chcąc jednak trafić na jakieś niebezpieczne warunki na drodze, ewentualnie mieć możliwość ucieczki do domu :-) w razie nagłego załamania pogody jeździłem na rundach w lekko pagórkowatym terenie. W sumie wyszło tego 90km ze średnią prędkością 25km/h, czyli 3h30' na rowerze. Wrażenie z treningu jest całkiem pozytywne – coraz łatwiej pokonuje mi się podjazdy, walka z wiatrem również przestaje też być jakimś wyjątkowym wyzwaniem. Forma wydaje się stabilizować – tak trzymać.

Dst:90km
t:3h30'

mtb : :
lut 11 2004 Zima :-(
Komentarze: 0

 Skoro już się coś sobie założyło, to trzeba to realizować. Dziś za miastem było -4 i sypał śnieg. Na szczęście nie było wiatru a drogi były nieoblodzone, więc można było jeździć :-)Wczoraj zbyt niechlujnie zrobiłem rozjazd i dzisiaj nogi nieco bolały, ale nie na tyle, żeby jakoś szczególnie utrudniać jazdę. Przy odpowiednim ubraniu i błotnikach jechało się całkiem komfortowo, więc kolejne 2 godziny i 50 kilometrów „weszło w nogi”. Jutro chyba niestety trzeba będzie zrezygnować z roweru – zapowiadana temperatura ma wynieść -10 stopni, więc tym lepiej, że udało się dzisiaj przejechać standardowy dystans w lekko pagórkowatym terenie.

Dst:50km
t:2h

mtb : :