Archiwum styczeń 2004


sty 29 2004 Zaczyna być dobrze...
Komentarze: 1

Wygląda na to, ze już wkrótce na dłużej wsiądę na rower. Nadchodzące ocieplenie zdecydowanie dodaje optymizmu – bieganie po sniegu gdy wszytko dookoła jest białe sprawia, ze można zapomnieć, jaki kolor ma trawa (duży plus dla zdjęć z wakacji ;-) ). W każdym razie zanim rozpocznie się tłuczenie kilometrów po podkrakowskich szosach trzeba dalej robić swoje, czyli biegać. Dziś równo godzina na 70 – 75% w pagórkowatym terenie. Warto jednak zauważyć, że czas, jaki udało się osiągnąć biegnąc w takim tempie jest o 10 minut lepszy niż przed miesiącem i przychodzi bez zbytniego trudu. Wniosek prosty – jest dobrze :-)

mtb : :
sty 28 2004 Idzie odwilż :-)
Komentarze: 0

Dzięki masażowi udało mi się całkiem dobrze zregenerować po wczorajszym dość intensywnym treningu. Dzisiaj, zgodnie z planem, biegałem nieco dłużej, bo 1h20', ale luźniej, cały czas mniej wiecej na 70% i w zdecydowanie bardziej plaskim terenie. Samopoczucie bardzo dobre, zwłaszcz, ze się ociepliło w Krakowie mieliśmy dzisiaj 0 stopni, czyli wydaje się, ze idzie upragniona odwilż. Być moze dzięki temu uda się spędzać więcej czasu na rowerze – wszak przygotowuję się do maartonów MTB a nie biegów przełajowych :-)

mtb : :
sty 27 2004 Dziś mam urodziny...
Komentarze: 0

W ramach urodzinowego prezentu zafundowałem sobie godzinę biegu z czterema solidnymi podbiegami, wszystko w tempie na 80 – 85%. Podbiegi następowały de facto jeden po drugim i były zgrupowane mniej więcej w połowie drogi. Samopoczucie zupełnie przyzwoite, choć z racji niewyspania czułem się lekko „zmięty”. Rano zmierzyłem HR spoczynkowe – jest ono w tej chwili na poziomie 48.

Ponieważ dziś od 27.01.1982 upłynęły 22 lata oznacza to tyle, że jeszcze dwa lata będę się ścigał w kategorii Orlik. Szkoda tylko, że nie jest ona wyodrębniana na większości maratonów, co byłoby moim zdaniem bardziej sensowne niż oddzielanie Elity od Elity II. W każdym razie w najbliższych dwóch sezonach powinno być tylko lepiej :-)

mtb : :
sty 26 2004 Co robiłem przez ostatnie dwa miesiące......
Komentarze: 0

 Dzisiaj poniedziałek a więc dzień wolny od pracy... Czas więc dobry do tego, aby napisać, co robiłem przez ostatnie dwa miesiące.

Po wyleczeniu kolan („zespół przemęczeniowo – przeciążeniowy”)3 grudnia rozpocząłem przygotowania do nadchodzącego sezonu. Podobnie jak rok temu zdecydowałem się na budowanie wytrzymałości ogólnej poprzez bieganie, dotłaczając do tego basen.

Rozpocząłem bardzo spokojnie od 20 minut truchtu przez pierwsze kilka dni. Kiedy już się przyzwyczaiłem do wysiłku jakim jest bieg (szczególnie po ¾ roku spędzonych na rowerze jest to ciężkie) zacząłem zwiększać dawkę biegu – w dni powszednie między 40' a 1h20' a w weekedy 1h40' – 2h40'. W większości biegam w terenie, unikając asfaltu za to nie unikając podbiegów i ogólnie ciężkiego terenu (błoto, głęboki, kopny śnieg). Pomimo dwutygodniowej przerwy na początku stycznia spowodowanej lekkim przeziębieniem oraz rehabilitacją kolan (niech żyją terminy NFZ :-/ ) wyraźnie odczuwam powrót do dyspozycji – czasy na poszczególnych odcinkach skracają się, jestem w stanie także całkiem mocno zafiniszować czy też podbiegać, poza chwilowymi przypadkami przeciążenia (nie więcej niż jeden dzień na dwa tygodnie), kiedy robię wolne lub słabszy trening, mam ochotę do biegania i czuję się dobrze.

W ciągu tygodnia różnicuję czas i intensywność treningu, która waha się od 65 (dni luźniejsze, poprzedzajace dłuższe i bardziej intensywne treningi) do 80%.

Byłoby dobrze, gdyby choć trochę się ociepliło, ponieważ wypadałoby spędzać coraz więcej  czasu na rowerze...

mtb : :
sty 25 2004 Pierwsze koty za płoty :-)
Komentarze: 4

Dziś pierwsza jazda po szosie. Po dwóch miesiacach biegania dziwnie się czulem na rowerze, ale po kilku kilometrach wszytko już było ok (poza potrzebą przestawienia siodła). Pomimo sporego mrozu krem ochronny na twarzy oraz odpowiednie ubranie zapewniły komfort przez 1,5 godziny, w czasie której przejechałem 40km (wliczając 5km rozgrzewki). Na pozostałych 33km, głównie po płaskim z jednym krótkim, ale stromym podjazdem jechałem ze srendią 26km/h nie przejmujac się jakoś szczególnie tętnem, tepem czy innymi "wskaźnikami" - miało być to "zapoznanie z rowerem" i własną dyspozycją, która jak na pierwszy raz okazala się być całkiem ok :) Chwilami mocno wiało, ale i tak było miło.

Dst:33km
Avs: 26km/h
t: 1,15

mtb : :