Archiwum luty 2004, strona 3


lut 04 2004 Początki regularności
Komentarze: 3

Kolejny dzień, kolejne kilometry. Kolejna przejażdżka z silnymwiatrem w twarz.Kolejne oznaki odwilży, ciepło, dzięki błotnikom w miarę sucho. Organizm zaczyna się przyzwyczajać do pracy na rowerze, na polach zacyzna kielkowac zboże, czerwieni się wiklina na koszyki – jest ok.
W pozytywnym nastroju przejechane kolejne 50km w lekkich pagórkach w równe dwie godziny, na około 70%. Żyć nie umierać :-)


Dst:50km
t:2h

mtb : :
lut 03 2004 Kolejny tydzień rozpoczęty
Komentarze: 0

Ozimina zazieleniła się na polach pod Krakowem a mamy początek lutego! Skoro tak – to jeździmy :-). Dziś kolejne 50km w lekko pagórkowatym terenie ze średnią ~26km do tego krótka rozgrzewka i rozjazd. Jest już lepiej niż tydzień temu czy nawet w weekend – wiadomo już, co robić, jakich używac prezełożeń a poruszanie się na rowerze zaczyna przypominać jazde a nie przepychanie na siłę. Było ciepło i miło – po prostu „fajnie” ;-)

Dst:55km
t:2h10'

mtb : :
lut 01 2004 Weekend na szosie :)
Komentarze: 0

Pogoda dziś miała być niepewna, więc przeczekałem do południa i pojechałem na dwie circa dwudziestokilometrowe rundki w lekkich pagórkach. W tej chwili nawet „podjazd typu wiadukt” daje się we znaki, ale to nic – w końcu dziś byłem dopiero trzeci raz na rowerze. W związku z dobrą pogodą na podkarkowskie szosy wyleli Mastersi – od razo zrobiło się jakos tak „znajomo” :-) Jesli pogoda pozwoli to po dnniu przerwy – jeżdżę dalej :-)

Dst:45km
t:1h45'

mtb : :
lut 01 2004 Ciężko...
Komentarze: 0

Cóż... wstyd się rpzyznać,ale w piątek „robiłem nic” a raczej – z powodu kilku ważnych spraw nie udało mi się pobiegać. Z drugiej jednak storny nie było w tym nic złego – po w miarę intensywnych trzech dniach nieco wypoczałęm przed weekendem.

W sobotę zaświeciło słońce, termometr pokazywał cztery stopnie powyżej zera, więc, zgodnie z planem wybrałem sie na szosę. W sumie, razem z krótką rozgrzewką i rozjazdem wyszło 68km ze średnią 24km/h w terenie dosyć pagórkowatym. Dobór trasy nie był może zbyt szczęśliwy na pierwszą dłuższą przejażdżkę, ale słońce mocno zachęcało do spróbowania swych sił... cóż... o ile „ogólna kondycja” jest na zupełnie przywoitym poziomie to nogi są słabe... nie pozostaje nic innego jak jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć :-)

Dst: 68km
t:2h45'

mtb : :