Ciężko...
Komentarze: 0
Cóż... wstyd się rpzyznać,ale w piątek „robiłem nic” a raczej – z powodu kilku ważnych spraw nie udało mi się pobiegać. Z drugiej jednak storny nie było w tym nic złego – po w miarę intensywnych trzech dniach nieco wypoczałęm przed weekendem.
W sobotę zaświeciło słońce, termometr pokazywał cztery stopnie powyżej zera, więc, zgodnie z planem wybrałem sie na szosę. W sumie, razem z krótką rozgrzewką i rozjazdem wyszło 68km ze średnią 24km/h w terenie dosyć pagórkowatym. Dobór trasy nie był może zbyt szczęśliwy na pierwszą dłuższą przejażdżkę, ale słońce mocno zachęcało do spróbowania swych sił... cóż... o ile „ogólna kondycja” jest na zupełnie przywoitym poziomie to nogi są słabe... nie pozostaje nic innego jak jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć :-)
Dst: 68km
t:2h45'
Dodaj komentarz