Kolejne dwa dni, kolejne kilometry bliżej...
Komentarze: 1
We wtorek interwał na podjeździe do Zoo. Od tego tygodnia zwiększona dawka – dziewięć podjazdów na siedząco, które tym razem, w dużej mierze dzięki sprzyjającym warunkom trwały po 3'30” każdy (zjazd zajmuje około 2'30”), sześć przejechanych na przełożeniu 42 – 18 trzy ostatnie na 42 – 16. Co ważne, po raz pierwszy w tym roku było to na wszystkich okrążeniach dynamiczne podjeżdżanie, choć z niezbyt wysoką kadencją. Do tego 15 kilometrów dojazdu, nieco więcej powrotu, czyli solidna rozgrzewka i rozjazd przed męczącym mięśnie treningiem. To ważne, ponieważ w ten sposób łatwiej uniknąć kontuzji a i regeneracja przebiega szybciej.
W sumie: 53 kilometry i 2h30' spędzone na rowerze.
We środę (czyli dzisiaj :-) ) jazda po szosie w lekkich pagórkach w tempie raczej umiarkowanym, tym bardziej, że bardzo silny wiatr mocno utrudniał jazdę. Nogi po dniu wczorajszym zmęczone, „reszta organizmu” ma się natomiast całkiem nieźle. Dodatkowo na drogach całe stada policjantów krzywo patrzących na cały świat w obawie, że ktoś może zrobić krzywdę premierowi, czy kto tam z rządzących pasibrzuchów wizytuje okolice Krakowa. W każdym razie kolejne 2h40' spędzone na rowerze i przybliżające do formy, która powinna pojawić się za około półtorej miesiąca. Nic szczególnego ani ekscytującego, ale takie dni też są potrzebne. Przynajmniej wiosna wokoło i można cieszyć oczy kiełkującym zbożem czy pierwszymi wiosennymi kwiatkami :-)
Dst:72km
t:2h40'
Dodaj komentarz